Tłumaczenia w kontekście hasła "jest wystarczająco stabilny" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: Może potrwa to dłużej, ale tunel jest wystarczająco stabilny, aby przekazać transmisję. Aktualnie lekarze określają jego stan jako ciężki, ale stabilny, co oznacza, że życiu wojskowego nie zagraża niebezpieczeństwo. Dochodzenie w sprawie wypadku prowadzi na miejscu W jedynym dotąd wydanym komunikacie Watykan poinformował w środę, że doszło do pogorszenia stanu zdrowia Benedykta XVI. - Papież senior dobrze odpoczął ostatniej nocy, jest zupełnie przytomny i świadomy, a dziś, chociaż jego stan pozostaje poważny, sytuacja w chwili obecnej jest stabilna. Papież Franciszek ponawia wezwanie do Vay Tiền Nhanh Ggads. Stan sześciu rannych z kopalni „Krupiński” przewiezionych do południa do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich (CLO) jest ciężki, ale stabilny – poinformował podczas piątkowego briefingu dr hab. Marek Kawecki z tej placówki. Do piątkowego południa do wyspecjalizowanej w leczeniu oparzeń siemianowickiej placówki przewieziono sześciu górników z „Krupińskiego” – w wieku od 27 do 49 lat. Wszyscy mają zewnętrzne urazy termiczne i oparzenia dróg oddechowych, żaden z nich jednak nie wymagał leczenia na oddziale intensywnej terapii. „Ich życiu aktualnie nie zagraża niebezpieczeństwo – ich stan jest ciężki, ale stabilny, a rokowanie jest bardzo ostrożne, ale pomyślne. Poddani są badaniom specjalistycznym, konsultacjom, z zamiarem prowadzenia terapii hiperbarycznej w komorze hiperbarycznej” – zaznaczył Kawecki. Jak podkreślił Kawecki, pierwszą kwestią przy leczeniu obrażeń jak te poniesione przez górników, jest doprowadzenie do ostatecznej diagnozy. Urazy pracowników „Krupińskiego” miały miejsce bardzo niedawno, niektórzy – prócz oparzeń – doznali też urazów dodatkowych, np. upadków z wysokości. Dlatego górnicy przechodzą badania laryngologiczne, pneumologiczne, internistyczne, czy okulistyczne. Wszyscy zostali już zbadani ultrasonografem i elektrokardiografem, wykonywane są też badania laboratoryjne ich krwi i bronchoskopie, które umożliwiają rozpoznanie oparzeń dróg oddechowych. Kolejnym etapem będzie leczenie hiperbaryczne i miejscowe – na razie specjaliści nie widzą potrzeby wykonywania zabiegów chirurgicznych. Kawecki wskazał, że poszkodowani mają oparzone od 10 do 50 proc. powierzchni ciała. Według lekarzy, są jeszcze w fazie trwającego ok. 48 godzin tzw. wstrząsu pooparzeniowego. Pod względem oparzeń dróg oddechowych, rokowania chorych rozstrzygają się w ciągu 14 dni – jeżeli w tym czasie nie pojawiają się problemy, sytuacja uznawana jest za opanowaną. Dr Piotr Wróblewski z CLO zaznaczył, że po wypadku przed udzieleniem specjalistycznej pomocy, górnicy parę godzin przebywali pod ziemią w wysokiej temperaturze. „Ten czas stracony, w którym trwała ewakuacja z dołu, musi zostać nadrobiony – w tej chwili jest okres stabilizacji ich stanu, natomiast (…) mogą występować powikłania” – wskazał. Lekarze z Siemianowic Śląskich odnieśli się też do kwestii wyboru środka transportu z kopalni do ich szpitala. Wszyscy górnicy byli tam przewożeni karetkami. „Karetka pogotowia na sygnale przyjedzie do nas z Jastrzębia w ciągu 25 minut, natomiast transport lotniczy – oprócz krótkiego odcinka transportu powietrznego, w naszym odczuciu może trwać ponad godzinę” – wskazał Kawecki. Jego zdaniem w tej sytuacji, a także wobec przyczyn finansowych czy też związanych z zagrożeniem wynikającym z ew. powikłaniami oddechowymi wobec zmian ciśnienia przy urazach klatki piersiowej, „transport kołowy jest bardziej logiczny”. Lekarze z Siemianowic wskazywali w piątek, że pierwsze rodziny już się spotkały z bliskimi w piątek nad ranem. Chwalili również postawę górników. „Nie słyszałem pytań o samego siebie, tylko o kolegów. Z ogromną radością przyjęli informację o wydobyciu tych pozostałych czterech górników, (…) to przyjęli z wielkim wzruszeniem” – zaznaczył Kawecki. Jak informowały służby ratunkowe, w piątek po południu do siemianowickiej placówki trafili również trzej kolejni górnicy z "Krupińskiego", wydobyci z kopalni krótko przed południem. Do Siemianowic Śląskich miał też trafić ostatni z górników - wydobywany po południu w ciężkim stanie. Placówka zapewniała o gotowości ich przyjęcia.(PAP) Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć. Szczawa/Kraków. Poparzonego w wyniku wypadku w Szczawie 12-letniego chłopca czekają dziś i jutro poważne operacje. Stan jego zdrowia lekarze określają jako ciężki, ale stabilny. Do wypadku, jak już informowaliśmy wczoraj, doszło w poniedziałek kilka minut przed godziną 18. Chłopiec jadą cy na motocyklu wjechał na wąskiej drodze wprost pod koła nadjeżdżającego z przeciwka terenowego informują strażacy z KP PSP w Limanowej "w skutek zderzenia w motocyklu doszło do rozszczelnienia się zbiornika, co spowodowało oblanie paliwem karoserii pojazdu oraz kierującego motocyklem chłopca. W płomieniach stanęły obydwa pojazdy, a na motocykliście częściowo zapaliło się ubranie. Szybka reakcja uczestniczki wypadku pozwoliła na ugaszenie pożaru przy pomocy gaśnicy samochodowej, a następnie przetransportowanie rannego chłopca do pobliskiego domu, gdzie przybyły zespół pogotowia ratunkowego udzielał dalszej pomocy lekarskiej."Chłopiec zabrany został śmigłowcem do szpitala w stan chłopca jest nadal bardzo ciężki, lecz stabilny. - Pojawiły się jednak duże problemy z drogami oddechowymi, które - jak się okazało - również zostały poparzone - mówiła nam wczoraj Magdalena Oberc, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w chłopiec przejdzie bardzo długą i ciężką operację wycinania martwiczych komórek. W piątek planowane są przeszczepy skóry. - Zobaczymy, co będzie dalej - mówi rzecznik.(TOP) Jako ciężki, ale stabilny określił stan 19 górników, którzy po piątkowej katastrofie w kopalni "Wujek" w Rudzie Śląskiej trafili do Centrum Leczenia Oparzeń (CLO) w Siemianowicach Śląskich, dyrektor tej placówki Mariusz Nowak. Podkreślił, że pierwsze rokowania będą możliwe za kilka dni. Dyrektor podkreślił, że wszyscy przewiezieni do CLO górnicy żyją. Jak mówił, przez noc "ich stan nie uległ radykalnemu pogorszeniu". Nieprzytomny jest jeden mężczyzna, przewieziony w nocy do Siemianowic ze szpitala w Bytomiu. Jak mówił Nowak, lekarze walczą o jego górnicy są przytomni. Jak mówił, wiedzą co się stało, ale są w szoku pourazowym. Występują u nich rozległe obrzęki twarzy, mają więc trudności w mówieniu, nie widzą. Lekarze zabezpieczają obrzęki, dokonują tzw. nacięć odbarczających. Jeżeli jest taka potrzeba, wdrażają hospitalizowani w Siemianowicach mają poparzone od 40 do 90 proc. powierzchni ciała. Według lekarzy, przy ciężkich oparzeniach ważniejszym czynnikiem niż ich rozległość jest głębokość ran. Wiele zależy też od tego, jak długo wysoka temperatura działała na noc umieszczeni w CLO górnicy poddawani byli - w miarę możliwości - tzw. bronchoskopii. To diagnostyczne badanie dróg oddechowych pod kątem ich oparzeń. U wszystkich dwunastu przebadanych w piątek i w nocy pacjentów stwierdzono takie poparzenia, tylko u dwóch nie są one podkreślają, że w przypadku oparzeń, trudno mówić o rokowaniach w pierwszych dobach leczenia. Każde ciężkie oparzenie jest bowiem groźne, nie wiadomo bowiem jak zareaguje na nie organizm. O ewentualnych rokowaniach można mówić dopiero po kilku z poparzonych górników - w miarę jego stanu zdrowia - będzie też poddawany działaniu komory hiperbarycznej. Siemianowicka "oparzeniówka" dysponuje największą taką komorą w seans w komorze hiperbarycznej trwa półtorej godziny. Tlen hiperbaryczny, czyli pod wyższym ciśnieniem, pomaga ustabilizować błony komórkowe; w pierwszym okresie leczenia zmniejsza tzw. przesięki tkanek, a także występujące w chorobie oparzeniowej zaburzenia wodno-elektrolitowe i siemianowickiej "oparzeniówce" w piątek umieszczono 18 najpoważniej rannych górników. Jednego dowieziono tam w nocy. Pozostali - nieco lżej ranni - trafiali do Szpitala św. Barbary w Sosnowcu (6) i Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach - Ochojcu (4), a także szpitali w Rudzie Śląskiej (5), Bytomiu (1), Siemianowicach Śląskich (3) Chorzowie (2) oraz Łęcznej (Lubelskie - 1).W katastrofie w rudzkiej części kopalni "Wujek" zginęło w piątek 12 górników. Do szpitali trafiło łącznie 41 poparzonych osób. Stan co najmniej kilkunastu jest ciężki. Przyczyną katastrofy - według wstępnych ocen - był zapłon metanu, niektórzy eksperci mówią też o możliwości wybuchu tego gazu. «« | « | 1 | » | »»

stan ciężki ale stabilny co oznacza